W dniach 23-25 maja odbył się tradycyjny zlot UNDHR. Jak co roku, wzięła w nim udział Szesnastka.

Na zbiórkę wyjazdową stawiło się 8 harcerzy (Krzysiek, Mikołaj, Paweł, Maurycy, Jacek, Marcin, Alek i Patryk), a dopiero potem dojechał Lesław i Ciacho. Wszyscy radośnie udaliśmy się na peron WKD (Dworzec Warszawa Zachodnia), skąd odjechaliśmy wkrótce do Podkowy Leśnej. Według zapowiedzi organizatorów (XXI WDH-ek "Puszcza") biwak zapowiadał się jako trudna wyprawa, dużo chodzenia, ciężkie warunki itp. Jednak miło się rozczarowaliśmy.

Na miejscu biwaku, którym okazał się teren gimnazjum w Podkowie Leśnej (kolejka podjechała niemal pod samą bramę szkoły) spotkaliśmy XV ŁDH. Po krótkiej rozmowie chyba się na nas obrazili, ale nie wiemy o co; z Łodzianami tak to bywa... Potem rozbiliśmy namioty i zjedliśmy kolację. Na koniec dnia zaplanowano ognisko. Nie było to typowe obrzędowe ognisko, było na nim wiele zadań na inteligencje (oczywiście my, jako Szesnastka, poradziliśmy sobie z nimi nadzwyczaj dobrze, chyba...) Po ognisku wszyscy poszli w tzw. "kimę", lecz spać się w sumie nie dało, bo w odległości 10 metrów od naszych namiotów były tory i co jakieś 30 minut przejeżdżała kolejka WKD. Dlatego już około 4 nad ranem niektórzy zaczęli grać z nudów w piłkę. W nocy dojechało jeszcze kilka drużyn, więc było całkiem wesoło.

Następnego dnia, a właściwie tego samego, program był dosyć napięty. Około 10:00 zaczęły się zajęcia programowe, które miały na celu bliższe zapoznanie się wszystkich uczestników zlotu. Zadania były przeróżne, od przechodzenia przez masło czekoladowe za pomocą "Czokapików", aż do napisania krótkiego wierszyka. Kilka osób z Drużyny ułożyło wiersz, którego nie mogę zacytować ze względu na niecenzuralny wydźwięk.

Na zajęciach działaliśmy grupą pomieszaną (tzw. składy mieszane), więc wszyscy musieli używać szarych komórek, a nie liczyć na kolegów, co niektórym sprawiło niemały problem. Po zakończeniu tych zadań został rozegrany turniej piłki nożnej, w której brały udział trzy zespoły: Warszawa (czyli Szesnastka), Łódź i Kraków. Wygrali Łodzianie. W tym czasie przyjechało 3 instruktorów Szesnastki (Kaczor, Szwejk, Lech), którzy ugotowali dla całego zlotu "pyszny obiad". Zaraz po obiadku odbyła się gra w terenie (coś w rodzaju biegu harcerskiego, z zadaniami, które trzeba było odszukać na drzewach). Po powrocie do obozowiska mieliśmy 1,5 godziny na kolacje i umycie się. W tym czasie rozegraliśmy mecz piłkarski w składzie: starsza kadra contra reszta harcerzy 16 WDH, oczywiście wynik był z góry przesądzony (Old Boye przegrali jeden do zera!). Przed jeszcze bardziej dotkliwą klęską uratowała ich kontuzja jednego z ich czołowych napastników Bundesligi, Lecha Najbauera, więc z powodu braku zawodników musieliśmy zakończyć ten mecz przed czasem.

Na zakończenie dnia było ognisko, na którym odbyło się podsumowanie zlotu i tradycyjnie każde środowisko przedstawiło się. Potem była jeszcze narada korespondentów i drużynowych unii. Reszta mogła już pójść spać, lecz oczywiście nie skorzystaliśmy z tego luksusu i integrowaliśmy się z innymi drużynami, zwłaszcza z dziewczynami z 7KDH, które okazały się bardzo fajne.

Następnego dnia był już tylko apel, na którym odbyło się zaprzysiężenie Unii, a potem została najgorsza część biwaku, czyli sprzątanie terenu. Na sam koniec, była Marszałek Unii i komendantka zlotu, Aleksandra Filińska, zrobiła alarm mundurowy w celu szybkiego zebrania harcerzy do pamiątkowej fotki. Powrót z biwaku okazał się dość trudną sprawą, bo nigdzie nie mogliśmy dostać biletów, a u prowadzącego WKD bilety są droższe, ale w końcu jakoś dotarliśmy do Warszawy. I tak zakończył się biwak zlotowy UNDHR-u, który na pewno trzeba zaliczyć do udanych. Był dosyć luźny, ale zajęcia były nie najgorsze, natomiast atmosfera na nim panowała znakomita.

Na zakończenie należy dodać, że Marcin Kajak długo nie zapomni tego biwaku ponieważ przez prawie cały czas zdawał na milczka, co mu się w końcu udało. Milczenie weszło mu tak w krew, że przez długi czas nie powie ani słowa. Przynajmniej należy mieć taką nadzieję...

wyw. Paweł Huras