W piątkowe popołudnie 19 czerwca „Grunwald” w sile 24 harcerzy wyruszył na biwak drużyny. Po krótkiej podróży pociągiem dotarliśmy do Zalesia Górnego. Ze stacji na docelowe miejsce biwakowe doszliśmy pieszo. Po dotarciu do „Zimnych dołów”, rozstawieniu obozowiska i zjedzeniu kolacji odbyły się krótkie śpiewanki. Noc owocowała w nowe doświadczenia dla sporej ilości harcerzy, wartowali oni bowiem po raz pierwszy( nieostatni !).

Z samego ranka po śniadaniu zastępy wyruszyły na główną grę! Obejmowała ona trasę liczącą paręnaście kilometrów i 12 zadań do wykonania. Jednak aby uzyskać możliwość ich wykonania, chłopaki musieli znaleźć, a następnie odszyfrować specjalne klucze. Mierzenie drzewa, nadawanie morsem, budowanie szałasu, historia Polski czy pierwsza pomoc to tylko niektóre z zadań przed którymi stanęły zastępy.

Po ukończeniu gry chłopaki zabrali się za przygotowywanie obiadu, rzecz jasna w warunkach polowych. Po za kaszą z kurczakiem w sosie carbonara, spróbować można było takich dań jak indyk z sosem pomidorowym czy Risotto. Wszystkie posiłki przyćmiło jednak wydarzenie które miało miejsce właśnie podczas obiadu. Zastęp Żubro-Żbiki przekonany był, że oprócz wspomnianego indyka w plastikowym opakowaniu producent umieścił bonusowy kawałek słoniny. Nie marnując więc tej wspaniałej okazji postanowili przygotować ten że podarunek. Po około 10 minutowym pieczeniu na menażce, zastępowy Aulak stwierdził że lepszym rozwiązaniem na przygotowanie tego tłuszczu będzie nabicie go na patyk. I faktycznie nową metodą smakowicie wyglądający kawałek słoniny szybko stał się gotowy do spożycia. Do spróbowania dania jako pierwszy podszedł pomysłodawca i kucharz, oczywiście przy asyście Ludwika, zastępowy Piotrek. Pierwszy gryz i… coś nie tak, smak nie przypomina ani słoniny ani żadnego innego smakowitego mięsa. Zamiast tego jest dziwnie podobny do smaku kartonu. Przypadek ? Niestety nie, ku wielkiemu rozczarowaniu, przede wszystkim Ludwika, niestety był to karton. Powodem tej pomyłki był podobno fakt że kartonik tak nasiąkł mięsem i krwią że był zabójczo podobny do słoniny. Tą dość zabawną sytuacją, zakończyliśmy kuchenne zmagania zastępów . Sprzątanie, cisza poobiednia i gwizdek wzywający na kolejna grę.

Tym razem zastępy stanęły przed wyzwaniem sprawdzającym umiejętność posługiwania się węzłami, a więc techniki niećwiczonej przez długi czas w naszej drużynie. Najsprawniejszy w tej dziedzinie okazał się zastęp „Kruki”. Niestety gry nie udało się dokończyć z powodu silnych opadów. Wieczorem odbyły się śpiewanki, na których zastępy prezentowały przygotowane scenki. Ich temat był „Dlaczego mój zastęp jest najlepszy”. W tej konfrontacji najlepiej wypadł zastęp „Bociany”, prezentując piosenkę pod tytułem „Leśne opowieści”. Sobotni dzień zakończyliśmy kolacją.

Niedziela, pobudka 7:30, zwijanie namiotów, szybkie śniadanie i ostatnia szansa na zdobycie punktów czyli mistrz musztry. Tuż przed wyruszeniem kluczową sprawą był apel, rywalizacje wygrywa zastęp „Sroki” wyprzedzając minimalną ilością punktów zastęp „Dziki”. Po uroczystym wręczeniu pucharu z rąk Bruna (zastępowy najlepszego zastępu 2014) i krótkim świętowaniu, ruszamy w drogę powrotną. Pożegnanie w kręgu na peronie stacji Rakowiec i biwak drużyny 2015 przechodzi do historii.

Stanisław Blicharski