Po powrocie z obozu zimowego w Wysocku Wyżnym Drużyna przeszła istotną reorganizację. 23 stycznia rozwiązano zastępy „Rysiów II”, „Orłów III”, „Jeleni II” i „Kruków II”. Część harcerzy objęło inne zastępy, a z pozostałych utworzono drugi zastęp starszoharcerski „Rarogów”, którego zastępowym został Tadek Łada. Wprowadzono też nowy podział na plutony.

Pluton licealny: zastępy :Oldbojów” i „Rarogów” – plut. Tadek Łada.
I pluton: zastępy „Bobrów II” i „Żurawi II” – plut. „Zośka” Silberberg, a później Janek Bugajski "Bugaj".
II pluton: zastępy: „Głuszce” i „Łosie III” – plut. Janek Pawłowski, z-ca Staszek Potempski.
III pluton: zastępy: „Żbików IV”, „Żubrów IV”, „Jastrzębi II” – plut. W. Brzozowski, z-ca Andrzej Sanecki.
Gromada zuchowa w szkole p. Stopczykowej – wódz zuchowy: Leszek Łoziński, z-ca Wojtek Świątkowski.

Dwa tygodnie później rozwiązano Klub „Zawiszak”, natomiast powołano Kółko Filatelistyczne kierowane przez ćw. Kazika Ogurka.

Według ralacji Zdzicha Szeliskiego spisanej w Londynie w 1946 r. w tym czasie (...) ton Drużynie nadają ówcześni zastępowi z d. zastępu "Turów" - względnie zblizonych - prowadzonego dawniej przez Michała Woynicz - Sianożeckiego. Są to "Salcia" Wojtek Sarnecki - zastępowy "Żbików", "Tołombas" Jurek Gorzycki - zastępowy "Żurawi",  Andrzej Sanecki - zastępowy "Głuszców", Jurek Woino, Julek Chomicz i Wojtek Okupski.(...)

W kwietniu sześciu harcerzy Szesnastki z zastępu „Bobrów” ukończyło skrócony kurs łączności organizowany przez Komendę Chorągwi.  Kurs samarytański organizowany w Drużynie ukończyło 14 ludzi z różnych zastępów, otrzymując sprawności pierwszej pomocy i ratownika.

„(…) 3 maja Szesnastka miała zaszczyt wziąć udział w „Sztafecie Harcerskiej” . Sztafeta lotniczo – kolarska miała za zadanie złożyć dary Panu Prezydentowi od wszystkich chorągwi. Otóż nasza Drużyna wraz z 5 WDH wręczyła te dary. Chorągiew Gdańska ofiarowała model starego okrętu wojennego; Chorągiew Pomorska - bursztynowy model żaglowca „Zawisza Czarny”; Chorągiew Wileńska len w oryginalnym pudelku z samodziałów; Chorągiew Poleska – lalki strojach poleskich; chorągiew Białostocka - żubra wyrzeźbionego w drewnie i tak dalej.
Po przyjęciu darów Pan Prezydent zaprosił nas na podwieczorek, po którym odmaszerowaliśmy do szkoły. Drużyna wystąpiła ze sztandarem, z fanfarami i werblami w liczbie przeszło 40 ludzi. Słaby stan obecności wytłumaczyć należy zaborczością P.W. (wyjaśnienie – patrz niżej, przyp. M.G.) (…)” „Sulimczyk” nr 7/144 z 14 maja 1938 r.

25-26 maja Drużyna wzięła udział w biwaku hufca Śródmieście, a 12 czerwca odbyła się wycieczka Drużyny na zakończenie roku pracy harcerskiej.

Zaraz po zdaniu matury zostali urlopowani z Drużyny z powodu powołania najpierw do Junackich Hufców Pracy, a następnie do podchorążówek, druhowie: J. Pfeffer, J. Świerczewski, Wł. Wyszyński, A. Jasiński, W. Bogusławski, J. Chomicz, St. Potempski, J. Gorzycki, J. Wojno, A. Sanecki, J. Wyszyński i J. Rutkowski.

Kolejny XIX obóz letni Szesnastki zorganizowano w Susku na Wołyniu. Komendantem był "Bugaj" Janek Bugajski, oboźnym "Zośka" Andrzej Silberberg, gospodarzem Wojtek Okupski, a lekarzem obozowym Tadek Łada. W obozie uczestniczyło już tylko 60 chłopców.  Niestety zabrakło wielu najstarszych i najbardziej doświadczonych harcerzy, co nie pozostało bez wpływu na jakość obozu. Nawiązano bardzo życzliwy kontakt z miejscową ludnością złożoną głównie z osadników wojskowych. Między innymi harcerze wydatnie pomagali im przy żniwach. W pamięci uczestników obozu zapisały się dwa biegi zastępami - jeden z zakresu samarytanki, a drugi o charakterze ogólnotechnicznym - (...) tu wielką popularność zdobył "Fajdacz" udający wariata. (...) Zdzich Szeliski - relacja 1946 r. Odbyły się także dwa indywidualne biegi na stopnie wywiadowcy i ćwika.

„(…) Susk upamiętnił się wielkimi grami i ćwiczeniami polowymi, z których szczególnie ostre były parodniowe walki o zdobycie obozu między dwoma doskonałymi drużynami warszawskimi: Dwudziestą Trzecią i Szesnastką. Według niezgodnych zeznań zanotowanych reporterskim trybem w pismach obu drużyn, ta wielka gra, w której wszystkie chwyty były dozwolone, została wygrana… przez każdą z drużyn wedle własnego mniemania. I dobrze! Wielkie wojny też tak często bywają wygrywane, dlaczegóżby gry harcerskie nie miały być przyjemne dla obu stron. Szło przecież nie o zwycięstwo, lecz o zabawę. Jej ćwiczący przebieg był ważniejszy niż rezultaty.(…)” Kazimierz Koźniewski „Gawęda o Szesnastce”.

Po obozie zastęp „Bobry II” pod komendą phm. Dymka Giżyckiego spłynął kajakami z Suska nad Horyniem do Stolina.

W sierpniowym w kursie podharcmistrzowskim nad Wigrami wziął udział Janek Kropatsch, który wcześniej ukończył także kurs zimowy w hufcu Śródmieście.

16 października phm. Janek Bugajski przekazał funkcję Drużynowego Szesnastki phm. Stefanowi Jedlińskiemu - "Funiowi". Jednocześnie do pracy w Drużynie powrócili Michał Woynicz – Sianożęcki, Andrzej Pfeffer i szereg starszych chłopców.

Uważny czytelnik będzie pewnie ciekaw przyczyny, skąd w tak stabilnej kadrowo, posiadającej wielką liczbę instruktorów drużynie pojawiła się nagle prawdziwa karuzela na funkcji drużynowego? Czemu wraz z kolejnymi zmianami drużynowych najpierw z drużyny znikali na ponad rok, a potem przy którejś z kolei zmianie, wracali tak wartościowi harcerze i instruktorzy jak Michał Woynicz – Sianożęcki, który w powszechnej opinii uchodził za niezwykle utalentowanego kandydata na instruktora i nadzieję Szesnastki?

Zwróćmy uwagę na to, że adnotacji kronikarskich dotyczących życia Drużyny w latach 1937 i 1938 nie ma zbyt wiele. Można wprawdzie powiedzieć, że życie drużyny nie musi być zbyt intensywne, bowiem prawdziwe życie harcerskie powinno toczyć się w zastępach. Można podnosić, że przecież regularnie co dwa tygodnie odbywały się zbiorki Drużyny, wydawane były rozkazy, w których odnotowywano skrupulatnie masę otwieranych i zamykanych prób na kolejne stopnie i różnorodne sprawności, że rzetelnie prowadzono śródroczny konkurs między zastępami. Że „Sulimczyk” nadal ukazywał się z zadziwiającą dwutygodniową regularnością. Wszystko to powiedzieć można, a jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że coś w tak sprawnym dotąd mechanizmie zaczęło szwankować. Widać ówcześni kronikarze w samej tylko regularności życia nie znaleźli wielu ciekawych okazji do snucia wspomnień.  Musiał być jakiś powód coraz częstszych reorganizacji, likwidacji kolejnych zastępów i zmian kadrowych, znikania dobrze zapowiadających się instruktorów, obejmowania innych drużyn i wreszcie drastycznego spadku liczebności Drużyny, która wciągu roku straciła 1/3 swego stanu (spadek ze 140 do 85 harcerzy).

Nie da się jednym zdaniem wyjaśnić tego, co się właściwie wydarzyło. Przyczyn takiego stanu rzeczy było wiele.

Najpierw pech – ciężka choroba drużynowego. Marian Przetocki ze względu na swój stan zdrowia nie mógł, mimo starań, należycie pełnić swojej funkcji. W końcu przekazał ją h.o. Tadkowi Ładzie. Nastąpiło to 9 maja. Jeszcze przed obozem Drużynę przejął phm. Jan Bugajski, by na jesieni przekazać ją kolejnemu instruktorowi - phm. Stefanowi Jedlińskiemu.

Potem - sytuacja ogólna. Coraz wyraźniej wyczuwało się już napięcie w stosunkach z Niemcami. Powoli ruszyła machina przygotowań wojennych, choć mało kto jeszcze wierzył, że dojdzie do wybuchu konfliktu.  To nie było jeszcze w stanie pokrzyżować pracy w Szesnastce, ale już wydatnie ją utrudniło, między innymi poprzez brak najstarszych harcerzy na obozie, którzy w tym czasie odbywali różne szkolenia i ćwiczenia. Ale nie tylko. Owa „zaborczość” P.W., czyli Przysposobienia Wojskowego, na którą powoływał się kronikarz, usprawiedliwiając słabą liczebność Drużyny na spotkaniu z Prezydentem RP, komplikowała pracę i utrudniała zaangażowanie starszych chłopców także w ciągu roku szkolnego.

Jednak nie podmuchy zbliżającej się nawałnicy i nie kłopoty zdrowotne szarż były główną przyczyną pogarszającej się sytuacji w Drużynie. One mogły być tylko wygodnym usprawiedliwieniem. Sytuacja była bardziej poważna. Oddajmy głos ówczesnemu redaktorowi „Sulimczyka” i późniejszemu kronikarzowi Szesnastki – Kazikowi Koźniewskiemu.

„(…) Tuż przed Bożym Narodzeniem 1938 roku ukazał się 14-ty (ogólnego zbioru 151) numer „Sulimczyka”, w którym publicysta podpisujący się „Żwawy Cietrzew” (autorem był sam „Koza” Koźniewski, który w tym czasie poza pisaniem do „Sulimczyka” prowadził 31 WDH– przyp. MG) dokonał dość gwałtownej oceny pracy w Drużynie, oceny która z perspektywy wielu lat wydaje się niesprawiedliwa, była ona na pewno polemiczna i celowo przesadzona, by wywołać reakcję, lecz w której odzwierciedlały się jednak trudności ówczesnej drużyny. Niech wolno mi będzie zacytować nieco dłuższy fragment i jego pointę:

„Dość z tym mazgajstwem! Dość z wielkim narzekaniem i malkontenctwem! Jakże często słyszymy teraz skargi okrutnie „biednych harcerzy” i „czułych rodziców”. Skargi na lekcje, na czas, na huk roboty, na pracę, że wątły, że pracuje, że nie może. Na zbiórkę trzy zastępy stawiają się w sile człowieka, a sami zastępowi, np. nie umieją sygnalizacji. Czas, praca itd. A Drużyna i KPH patrzy przez palce, bo to oczywiście młodzi, zapracowani, nasze dzieci.

Doprowadza ta pobłażliwość do strasznych skutków: chłopiec nie przyzwyczaja się do stawiania pracy w harcerstwie na pierwszym planie swego aktualnego życia, odzwyczaja się od spełniania rozkazów, od chodzenia na zbiórki, od nauczania się harcerskich umiejętności, lekceważy Drużynę i myśli, że on jej łaskę robi, że … nosi krzyż i przychodzi na zbiórki. Niedawno widziałem starego chłopaka – już powinien być zastępowym – który na rozkaz drużynowego włożenia pantofli obraził się i wyszedł ze zbiórki. Jeszcze jest w Drużynie. Inny skompromitował dobre imię 16-tki na instruktorskiej imprezie Chorągwi – też jeszcze jest w Drużynie. Znakomity przykład dla młodszych.

Trzeba zapomnieć o złej tradycji ostatnich trzech lat Szesnastki, gdy powiększywszy ją liczbowo, zapomniano o należytym przytrzymaniu cugli różnym panom.”

Przepraszam za ten przydługi cytat. Ale on właśnie chyba należycie oddaje ferment, jaki trawił wtedy drużynę. Młodziutki publicysta mówi o trzech latach ostatnich, a więc kryzys rozpoczął się gdzieś w okolicach jubileuszu. Na kilka tygodni przed opublikowaniem w „Sulimczyku” tej krytyki, jesienią 1938 roku, drużynowym zostaje phm. Stefan Jedliński, z którym wiązano nadzieję, iż „odnowi” drużynę.

A o co szło? Co było istotą kryzysu. Autor w „Sulimczyku” napisał wyraźnie „ powiększywszy ją – drużynę – liczbowo zapomniano o należytym przytrzymaniu cugli”. Inaczej mówiąc, drużyna wraz z jej zuchowymi przybudówkami tak się powiększyła, że wystąpiły trudności z doborem zastępowych, należytych zastępowych, a bez dobrych zastępowych praca w drużynie musi kuleć. I drużynowy i rada drużyny i „Olimp” – ta rada najstarszych członków drużyny, od paru już lat wspierająca drużynowego i stanowiąca jak gdyby kościec Szesnastki - otóż te wszystkie instancje uległy, gdzieś na przełomie 1936/37 roku, fascynacji ilościowego wzrostu, fascynacji pewnej bardzo trudnej dla każdego organizmu społecznego mającego oczywiste sukcesy – mianowicie pewnej gigantomanii. Znacie to określenie: zawrót głowy od sukcesu. Zapomniano o proporcjach niezbędnych w pracy wychowawczej – o proporcjach pomiędzy ilością dobrej kadry zastępowych, a masą członków. Drużyna mogła tyle tylko powiększyć się ilościowo – ilu miała dobrych zastępowych. Tymczasem zaczęto forsować zasadę nieco inną: im większa drużyna tym lepiej – zastępowi i tak się znajdą! Więc przyjmowano do drużyny młodych chłopców oczarowanych wspaniałością Szesnastki – a tymczasem nadal utrzymywała się, jak w całym ówczesnym harcerstwie, piramida o szerokiej podstawie, ale zwężająca się gwałtownie ku górze – dużo młodych chłopców w drużynie, lecz potem, gdy stawali się oni nastolatkami, w większości porzucali harcerstwo; zostawali tylko ci, którzy czuli w sobie instynkty i pasje pedagogiczne bądź organizatorskie, a tych okazało się zbyt mało na dobrych zastępowych dla tak rozbudowanej drużyny.

W drużynie było dużo zuchów, dużo młodzików i wywiadowców, relatywnie mniej (choć rośli oni w liczbach bezwzględnych – sumowała się praca lat) ćwików, harcerzy orlich, Harcerzy Rzeczypospolitej i podharcmistrzów. Harcmistrzem nowym – trzecim po Wierzbowskim i Staweckim, harcmistrzem Szesnastki został Gustaw Radwański. Lecz nie piramida wieku była problemem – tylko owa szeroka młodość drużyny, którą należało opanować, lecz którą opanować okazało się wcale nie łatwo. Problem wzrostu. Pociągnął on za sobą rozluźnienie dyscypliny i jakości pracy, które jak widać z zacytowanego artykułu – zaalarmowało starszych Zawiszaków. Tym bardziej, że równocześnie rozpoczęły się – a to już były pewne przypadki losowe – kłopoty z obsadą drużynowego, co oczywiście pogłębiło te trudności, jeszcze nie przeradzające się w kryzys, ale już przez niektórych instruktorów zawiszackich odczuwane.(…)” Kaziemierz Koźniewski „Gawęda o Szesnastce”.

Dodajmy do tego to, o czym ówcześni kronikarze milczą, a co widać w relacjach gołym okiem. W niezwykle licznej grupie instruktorów Szesnastki pojawiły się jakieś niesnaski. Komuś miano za złe, że skompromitował (w jaki sposób?) dobre imię Drużyny na instruktorskiej imprezie Chorągwi, ktoś wyłączył się na ponad rok z pracy, ktoś (nie jeden!) odszedł, aby prowadzić inną drużynę, bo nie było już dla niego miejsca i wystarczająco ambitnego zadania w Szesnastce.  Jakie było podłoże tych niesnasek? Różnice charakterologiczne, inne spojrzenie na sposób pracy Drużyny? A może zostały przeniesione na grunt Drużyny jakieś spory polityczne czy ideologiczne? Nie zapominajmy, że był to okres niezwykle silnych konfliktów politycznych w całej Rzeczypospolitej, a także w ZHP, które omal nie doprowadziły do rozłamu w związku. Odpowiedzi na te pytania znajdziemy na kartach kroniki opisujących kolejne lata dziejów Szesnastki.

Tymczasem życie toczyło się dalej. W grudniu podjęto pracę społeczną polegająca na obdarowaniu młodzieży na kresach grami i zabawkami wykonanymi własnoręcznie przez harcerzy.  Jednak nie zabrano tych zabawek na zimowisko, by je tam rozdać wzorem lat ubiegłych.  Dostarczono je w inny sposób. Można się w tym doszukiwać jakiejś specyficznie harcerskiej formy przeprosin i rekompensaty za to, że Drużyna wbrew wcześniejszym zapowiedziom nagle zmieniła swoje plany obozowe i zamiast jechać w Beskidy Wschodnie zdecydowała się powrócić  do wypróbowanej „Wierzbianki” w Zakopanem, do której Szesnastka jeździła na narty przez szereg wcześniejszych lat.

„(…) Powrót do „Wierzbianki” miał wyraźny zamysł: powrotu do tej drużyny, która była silna i sprawna, powrotu do pewnych dobrych tradycji i miejsc z tymi tradycjami złączonych.(…)” K. Koźniewski „Gawęda o Szesnastce”.

Komendantem XII obozu zimowego był "Funio" Stefan Jedliński, oboźnym Andrzej Pfeffer. Stan: 30 harcerzy.  Obóz został zapamiętany jako „intensywny i silnie obsadzony”. Drużyna wzięła udział w meetingu i zawodach harcerskich oprganizowanych koło Zakopanego. Uczestnicy długo wspominali grę przeprowadzoną według pomysłu Michała Woynicz - Sianożęckiego w której starano sie uwolnić Witka Szeronosa porwanego przez "Zielego" i "Bugaja".  Na zimowisku odbył się także ciekawy w formule szkoleniowy bieg harcerski, w którym brano udział trójkami 1 ćwik, 1 wywiadowca i 1 młodzik.

Marek Gajdziński

KPH

Działo w niezmienionym składzie.

Zawiszacy

10 lutego mianowano podharcmistrzem Janka Bugajskiego, a 10 marca Andrzeja Zielińskiego – przybocznych Szesnastki.

12 kwietnia phm. Włodek Giżycki został zastępcą hufcowego Hufca Środmieście, a J. Wojno referentem samopomocy.

1 października phm. J. Bugajski zostaje Kierownikiem Działu Programowego w hufcu Śródmieście, hm. Gustaw Radwański – Kierownikiem Działu Wizytacji, a jego zastępcą – phm. St. Lenart.

1 listopada hufcowym hufca Śródmieście mianowano phm. Włodka Giżyckiego.

20 grudnia h.o. Witek Konczykowski zostaje referentem samopomocy, h.o. Wojtek Okupski - kierownikiem referatu sportu w hufu Śródmieście, a ćw. Kazik Ogurek jego zastępcą. Kazik Ogurek w majowym rozkazie drużyny L/16 otrzymuje pochwałę za dobre zorganizowanie mistrzostw hufca w siatkówce – to oznaczy, że udzielał się w sporcie harcerskim znacznie wcześniej.

Stan Drużyny na 31.12.1938

  • 85 harcerzy w ośmiu zastępach (w tym 10-ciu powyżej 18 lat)
    • Zastępy: „Oldboje”, „Bobry II”, „Żurawie II”, „Głuszce”, „Łosie III”, „Żbiki IV”, „Żubry IV”, „Jastrzębie II”, oraz dwa próbne zastępy poborowe: „Tury II” i „Orły IV”.
  • Drużynowy: phm. Stefan Jedliński (od 16 października), wcześniej Janek Bugajski (lipiec –październik), Tadek Łada (maj – lipiec), Marian Przetocki (do maja oddał funkcję z powodu choroby).
  • Przyboczni: M. Woynicz – Sianożęcki, A. Silberberg, A. Pfeffer, A. Zieliński, J. Bugajski, T.Łada, W. Brzozowski.
  • Gospodarz izby: Wiesiek Wielogórski.
  • „Sulimczyk”:
    • Redaktor Naczelny: Jerzy Łada (od października), wcześniej Andrzej Szper
    • Redaktor techniczny: Heniek Kropatsch „Kaktus” (od października), wcześniej Jurek Łada
    • Grafik: Tadek Pfeil.
    • Administrator: Zdzisiek Haman „Fipek” (od 7 czerwca), wcześniej Kazik Jaegermann.

Więcej...