10-11 listopada 2005 r.

Obchody 87 rocznicy odzyskania niepodległości rozpoczęły się dla nas już 10 listopada.  Na godz. 15:45 wyznaczono zbiórkę Mazowieckiej Chorągwi Harcerzy pod pomnikiem Powstania Warszawskiego, naprzeciwko Katedry Polowej Wojska Polskiego.  Harcerska brać schodziła się dość niemrawo i powoli tworzyły się grupki, które można było zidentyfikować jako formy zalążkowe hufców.  Każda z nich liczyła kilka, w porywach nawet kilkanaście osób.  Na 10 minut przed 16:00 od strony Freta dały się słyszeć rytmiczne uderzenia w bęben i werbel, a po kilku minutach na placu stanęła Szesnastka ze swoim sztandarem i szpicą perkusyjną.  Od razu zrobiło się cicho, bo widok ponad dwudziestu dziarskich chłopaków musiał zrobić na widzach niezłe wrażenie.

Nie było jednak czasu na samozachwyt, bo oprócz tradycji wchodzenia z przytupem i czynienia ogólnego zamieszania, istnieje w Szesnastce jeszcze jedna – zjawiania się w ostatniej chwili.  A tymczasem za kilka minut w Katedrze Polowej WP miała rozpocząć się Msza Święta za Ojczyznę, organizowana przez środowiska Szarych Szeregów i Okręg Mazowiecki ZHR.  Czym prędzej więc rozdaliśmy flagi narodowe i biało-czerwone proporczyki na laski skautowe i wmaszerowaliśmy do kościoła.

Msza była bardzo podniosła, sztandar 16 WDH stał nieopodal ołtarza, instruktor Szesnastki czytał z lekcjonarza, a harcerz naszej Drużyny zemdlał z wycieńczenia.  Nie jadł śniadania – i efekt był taki, że po prostu, jak stał – tak padł.  Na szczęście nic mu się nie stało i po mszy poszedł do domu.

Pozostali zaś harcerze, harcerki, a nawet zuchy i kombatanci z Szarych Szeregów ustawili się w piękny szereg czwórkowy i ruszyli pod pomnik Józefa Piłsudskiego.  Prowadziła oczywiście Szesnastka – na czele bęben i dwa werble (jeden wypożyczony z 265 WDHy „Skrzydła”) i nasz sztandar.  W rytm uderzeń szło się bardzo dziarsko i uroczyście.  Przechodnie bili brawo, turyści z Japonii robili zdjęcia, a policja nie przeszkadzała.  W kolumnie powiewały flagi narodowe i płonęły pochodnie.  Trasa wiodła długa do Freta, przez Barbakan, Nowomiejską do Rynku, Świętojańską na Plac Zamkowy, Krakowskim Przedmieściem do Karaszewicza-Tokarzewskiego.  Tam, od pomnikiem Marszałka, utworzono czworobok z uczestników defilady i nieudanie odśpiewano refren i zwrotkę „Pierwszej brygady”.  Złożono także wiązankę kwiatów.  Inne kwiaty wręczono harcerzom, aby potem złożyć je pod Grobem Nieznanego Żołnierza.  

 

 

 

 

Spod pomnika Piłsudskiego przedefilowano pod grób.  Tam obył się apel poległych, odczytany przez instruktora Szesnastki.  Ponadto komendant Mazowieckiej Chorągwi Harcerzy, także Zawiszak, odczytał uroczysty rozkaz.  Na koniec przedefilowano przed grobem, składając przed nim kwiaty.  Uroczystości zakończono w wielkim kręgu na placu Piłsudskiego żegnając się „Bratnim słowem”.  Nie na długo.  Przynajmniej, jeśli chodzi Szesnastkę.

Oto bowiem już następnego dnia rano ponad 20 harcerzy 16 WDH stawiło się przed godzina 9:00 pod kościołem Św. Krzyża, gdzie odbyła się Msza Święta za Ojczyznę.  Tym razem instruktor 16 WDH, w asyście instruktorek drużyny harcerek z Murowanej Gośliny, które zostały specjalnie zaproszone do Warszawy na tę uroczystość (tzn. na uroczystość Święta Niepodległości, a nie asystowania Szesnastce, rzecz jasna), stał ze sztandarem ZHR.  Obie drużyny reprezentujące Związek ustawiły się w bocznej nawie.    

 

 

 

 

Po mszy przeszliśmy na Plac Piłsudskiego i czekaliśmy na uformowanie kolumn i pocztów sztandarowych.  Czekaliśmy długo, rozmawiając z harcerkami z Wielkopolski (kusiły nas rogala marcińskimi, ale nie daliśmy się namówić; szkoda), ale w końcu doczekaliśmy się.  Ruszyliśmy pod Grób Nieznanego Żołnierza.  Szesnastka i drużyna harcerek ustawiły się tuż przy grobie, po jego lewej stronie, sztandar zaś, w szeregu dziesiątek innych sztandarów, stanął po prawej.  W trakcie przygotowań do uroczystości dwóch ćwików, Paweł Huras i Michał Lewandowski, udzieliło wywiadów polskiej telewizji, wprawiając w osłupienie reportera, którym mówili o tegorocznej służbie we Lwowie i w czasie pogrzebu Jana Pawła II czy też Jana Nowaka-Jeziorańskiego.  „A więc jest jeszcze taka młodzież?” – niedowierzał dziennikarz.  Ano jest. 

 

 

 

 

Uroczystości trwały ponad godzinę.  Szesnastka raz jeszcze zaakcentował w nich swój udział, gdyż wieniec od władz ZHR niósł harcerz naszej Drużyny, wyw. Michał Kalenik.  Taki był przejęty swoją rolę, błyskiem fleszy i praca kamer, że z roztargnienia chciał się wpisać do księgi pamiątkowej, wyłożonej przy grobie.  Na szczęście w porę się opanował.

Dla Szesnastki uroczystości tego dnia nie zakończyły się jeszcze.  Oczekiwano nas na Ochocie.  Zwróciwszy sztandar Związku przedstawicielom Naczelnictwa w te pędy ruszyliśmy do kościoła św. Jakuba, gdzie o 13:00 rozpoczęła się ochocka Msza za Ojczyznę.  Niestety, ze względu na przedłużenie obchodów na Placu Piłsudskiego, poczet sztandarowy 16 WDH zdążył jedynie na „ite, missa est”, a reszta Drużyny musiała się zadowolić koncertem pieśni patriotycznej w wykonani chóru żeńskiego chóru „Harfa”.  Chłopcom najbardziej przypadł do gustu mix szlagierów ułańsko-powstańczych.

 

 

 

 

Po Mszy sześciu z naszych bohaterskich harcerzy, pod wodzą h.o. Marka Marczaka, cichcem wymknęło się do Łodzi na obchody jubileuszu Łódzkiej Piętnastki, zrzeszonej w UNDHR.  Pozostali zaś w szyku dwójkowym i ze sztandarem (tym razem oczywiście naszym, szesnastkowym) ruszyli pod pomnik Gabriela Narutowicza.  Poczty ustawiły się tuz przy postumencie, a harcerze utworzyli szpaler, którym przechodziły delegacje składające wieńce pod pomnikiem.  Wygłoszono okolicznościowe przemówienia, a w jednym wspomniano nawet naszą Drużynę (jak się okazało, radny Żbikowski to Zawiszak!), a na koniec odtworzono z taśmy „Warszawiankę”.  Kilkudziesięciu mieszkańców Ochoty stało jeszcze chwile pod pomnikiem, a potem wszyscy rozeszli się do domów, dokończyć świętowania Dnia Niepodległości.  W drogę powrotną ruszyliśmy i my.

Lech Najbauer