Warszawa, 13 kwietnia 2007 roku

Spotkaliśmy się o 16:40 pod szkołą podstawową nr 23. Przyszły łącznie 42 osoby z sześciu zastępów. Najpierw został odczytany rozkaz zatwierdzający składy zastępów na ten rok. Po nim zastępowi w typowo harcerski sposób (papier, kamień, nożyce) wylosowali kolejność ruszania na grę.

Pierwsze zadanie brzmiało: każdy oddział specjalny dostał wskazówkę, gdzie jest ukryta została informacja dla niego i dostał kartę, na której zapisano czas startu. Zadaniem było znalezienie koperty i rozszyfrowanie ukrytych w niej wiadomości. Wskazywały one miejsce, w które musimy się udać. Na miejscu (w naszej grupie tzn. "Wilki", "Wydry", "Niedźwiedzie" - byliśmy grupą Rosjan) stał nasz agent sprawdzający znajomość języka angielskiego. Dostawaliśmy od niego kartkę z tekstem, który głosił, że musimy znaleźć naszego rosyjskiego agenta pseudonim "Laczek", który wykradł tajne dokumenty rządowe dotyczące Polski. Musieliśmy go znaleźć, zanim przechwyci go wywiad nieprzyjaciela (druga grupa była Polakami). Nieprzyjaciel miał za zadaniem odbić "Laczka", zanim zdradzi nam tajemnice. Wskazówkami były gazeta "Rzeczpospolita" i kapelusz na głowie agenta. I jeszcze uwaga: uważajcie na fałszywych agentów, będą was zwodzić!

Teraz musieliśmy się udać w stronę Jeff'sa (restauracja na Polu Mokotowskim) i znaleźć tam naszego kolejnego agenta. Sprawdzał on nasze umiejętności sygnalizacyjne i rozdawał uzbrojenie (opaski). Tutaj nasze oddziały specjalne łączyły się w jeden patrol mający na celu znalezienie i przetransportowanie "Laczka" do rosyjskiej bazy zanim odbiją go Polacy. Kiedy każdy z naszych żołnierzy otrzymał juz uzbrojenie - wyruszyliśmy. Bez problemu udało nam się znaleźć agenta, a połowa z nas pobiegła odciągać Polaków. Przetransportowanie go do bazy było dużym problemem. Nie wierzył nam, że jesteśmy ze wschodu i że chcemy mu pomóc. Po około 20-minutowych zmaganiach z "Laczkiem" byliśmy już prawie w bazie. Lecz tutaj dopadli nas Polacy. Rozdzieliliśmy się. Większość została, aby walczyć, a trzech najsilniejszych przetransportowało "Laczka" do bazy. Polakom nie udało się nas zabić, mimo iż użyli taktyki "muru". Wybiliśmy ich co do jednego i wróciliśmy do bazy. Potem generał podsumował naszą akcję i wróciliśmy do Rosji (czyli wszyscy poszli do domu).

wyw. Kajetan Kapuściński zast. "Niedźwiedzie"