czyli opinie fachowców na temat kursu.

Poprosiliśmy o opinie na temat Harcerskiego Kursu Pierwszej Pomocy kilku wybitnych naukowców-przyrodników, specjalistów z zakresu medycyny, autopsji, nekromancji i innych pokrewnych dziedzin wiedzy o człowieku i jego wnętrzu. Urządziliśmy w tym celu kilka seansów spirytualnych, a wygłaszane opinie umieszczaliśmy na specjalnej platformie czatowej, dzięki której nasi interlokutorzy mogli nie tylko wyrażać własne zdanie, ale również komentować wypowiedzi kolegów. Oto, co zanotowaliśmy dla potomności:

Bułhakow: Kurs przeprowadzono fachowo, to prawda. Ale dzisiejsza medycyna nie powinna zapominać o sprawdzonych środkach tradycyjnych, jak np. czarny kot. Nie polecałbym natomiast dekapitacji, którą opisałem ongiś na pierwszych kartach mej dość udanej powieści, której tytułu nie wspomnę, aby sobie nie robić darmowej reklamy.

dr Oetker: Also, myślę, że jedynym skutecznym sposobem resuscytacji jest wsadzenie poszkodowanego na 3 Zdrowaśki do piekarnika. Jawohl, jestem nawet tego pewien! Procent skuteczności, nieprawdaż, jest mały, no bo co to jest te 20%, ale to wszystko dlatego, że ratownicy nie używają, nieprawdaż, oryginalnych receptur. Polecam oryginalne środki firmy Oetker, nieprawdaż...

Anielka: Z doświadczeń wiem, że teoria zdrowaśkowa nie przetrzymała próby czasu.

Linneusz: Bardzo, bardzo systematyczna robota. Systematyka, czyli system i automatyka, albo mechanika, lub też matematyka, w każdym razie jakaś statystyka, jest doprawdy niezbędna, gdy w kolanie strzyka.

Kopernik: We szpitalu fromborskim nie takie się rzeczy wyczyniało. Ho, ho! A pamiętam, jak w czasie oblężenia Olsztyna jeden krzyżak spadł z komina. Nie mogliśmy zeń zdjąć zbroicy, więc masażu serca dokonała para karych ogierów kawaleryjskich, ale nic nie wskórały dzielne rumaki, tylko się blacha wgniotła i później w skupie surowców wtórnych i złomu przyjąć jej nie chcieli.

dr Frankenstein: Osobiście uważam, że nie jest właściwym przywracanie do życia, jeśli komu co innego pisane.

Nosferatu: Zgadzam się z przedmówcą.

Łazarz: A ja wręcz przeciwnie, stoję na gruncie kamienistym, a mimo to twierdzę, że lepiej przywracać.

Darwin: Widzę tu zaczątek rozwoju nowej formy życia, dowód na ewolucję i fragment brakującego ogniwa. Kolego Linneusz, będziesz Pan łaskaw jakoś to usystematyzować?

Linneusz: Za te pieniądze???

Szuman: A fe, Szwedzie... Nasz kraj w biedzie, lecz nikt nie śmie tak powiedzieć!

Judym: Zgadzam się z przedmówcą.

dr Queen: Jestem chyba jedyną kobietą w tym zacnym gronie? Jeśli tak, to odmawiam wypowiedzi! Bojkotuję tę żałosną ankietę! Precz z dominacją samców w naukach ścisłych i uciskach mostka w ramach bezprzyrządowych zabiegów resuscytacyjnych!. Niech żyje równouprawnienie!

Kildare: Szanowna koleżanka chyba nie zauważyła, że kurs prowadziły Panie. Poza tym, wypowiedzi udzieliła też Anielka – Stara Felczerka. Zresztą, niektórzy z szanownych kolegów woleliby resuscytować wyłącznie kobiety, mężczyznom pozostawiając krioterapię czy wręcz hibernację.

prof. Kuppelweisser: Nieprawdą jest, jakobym nawoływał do ratowania wyłącznie osobników żeńskich. Natomiast nie mogę zaprzeczyć, ani potwierdzić, że Kopernik była jedynym uratowanym osobnikiem męskim.

dr Jekyll: Resuscytowałem kiedyś jednego psa Baskervillów, ale chyba coś musiałem robić nie tak, bo po udanej akcji - użarł mnie w rzyć i teraz czuję się nieswojo. Nie mogę spać, wychodzę w nocy na ulicę, ale znajomi mnie nie poznają... Są wszakże i dobre strony tej przygody, bo jakiś facet, Mr. Hyde, opłaca za mnie rachunki telefoniczne...

Rembrandt van Rijn: Reprodukowałem już nie jedną sekcję i uważam, że taki kurs to dobra szkoła dla malarza osobliwości.

Kubuś Puchatek: Jestem tylko Misiem o Bardzo Małym Rozumku, ale dla ratowania Prosiaczka mogę poświęcić wiele, nie ma chyba jednakowoż mowy o miodku? Mam na swym koncie udane akcje reanimacyjne, że wspomnę tylko przywrócenie do życia ogonka Kłapouchego. Aliści, w moim przypadku nie chciałbym prowadzić resuscytacji wtedy, gdy czas na Małe co Nieco.

Hannibal Lecter: Gdy tak śledzę wasze wypowiedzi, ja również robię się coraz bardziej głodny!

Jan Zagłoba: Jam to, nie chwaląc się, jest pierwszy Resuscytator w Rzplitej! Uratowałem raz niejakiego Azję, mocno poszkodowanego po nawłóczeniu na pal. Zastosowałem w tym celu protokół BLS-u, czyli butelkę litrową spirytusu i płonącą żagiew.

Sewilski: Jako cyrulik ośmielam się zauważyć, że lepiej było mu zagnieść chleba z pajęczyną.

Paracelsus: A ja w zalecałbym w tym celu ziółka. Bo jak mówił mi Petrarka, lepsza mięta niźli starka.

Petrarka: Akurat! Powiedziałem, co następuje, walnąć by Cię w bruzdę czółka: lepsze ziółka niż pigułka!

dr Livingstone: I presume.

dr Haberbusch: (...) [OCENZUROWANO]

A oto kilka sentencji wybitnych mężów stanu i ekranu, zanotowanych przez wścibskich reporterów w trakcie różnych akcji ratowniczych, a następnie pieczołowicie wybranych przez nas z jakże bogatego archiwum pierwszej pomocy (kasetę z nagraniami autentycznych głosów, w tym rzężeń, bulgotań w przełyku i odkrztuszeń krwotocznych, polecamy, jako niezbędny składnik dobrze wyposażonej apteczki drużyny):

Bogusław Linda: Nie chce mi się Ciebie ratować!

Arnold Schwarzenegger (jako Terminator): I'll be back! (udając się po pomoc w przypadku, gdy był sam z poszkodowanym, który był nieprzytomny i nie oddychał).

Mulder (do Scully): The breath is out there... (po prawidłowo przeprowadzonej resuscytacji istoty pozaziemskiej znalezionej bez ducha w barze „Pod Trupkiem" koło bramy głównej Cmentarza Bródnowskiego)

Hamlet: Resuscytować? Czy nie resuscytować? Oto jest pytanie... Jest-li w istocie szlachetniejszą rzeczą masować 100 na minutę miast 60?

Lech Wałęsa: Nie chcem, ale muszem! (po stwierdzeniu, że poszkodowany jest nieprzytomny, nie oddycha i nie ma krążenia)

Galileusz: A jednak krąży! (po skutecznym masażu serca)

Lech Najbauer