Z ”Sulimy” na zimowisko pojechało nas 16, z czego 6 to zastępowi Piotrek, Szwagier, Riddick, JohnG, Kuba Kuźmiński i Maurycy (który został przydzielony do zastępu JohnG-ego). Było też kilku nowych harcerzy takich jak Homonto, Sopel i Grzesiek. Fabuła Sulimy była inna niż typowe dotąd gdyż każdy miał za zadanie wcielić się w filmową postać. Dlatego w Sulimie można było spotkać takie postacie jak Daniel LaRusso z Karate Kid, Ethan Hunt czy John McClane.  Przenosiliśmy się w czasię dzięki wielkiemu G i podróżowaliśmy po świecie filmu z którego musieliśmy się wydostać. Wszyscy słuchaliśmy Szmaragdów i diamentów epickiego ponad czasowego utworu disco polo. A co działo się na zimowisku, a działo się dużo opowiedzą inni:

Dzień 1 21.01.12

Spotkaliśmy się wszyscy w sobotę 21.01.12 ok. 6:30 na Dworcu Wschodnim. Przez pewien czas odnajdowaliśmy swoje drużyny, zastępy i witaliśmy się ze znajomymi z Szesnastki. Ja razem z „Kretami” byliśmy przypisani do Sulimy i mieliśmy się ich trzymać więc oczywiście wsiedliśmy do pociągu z… Grunwaldem. Droga minęła nam bardzo sympatycznie „Krety” ze swoim niekrytym ADHD bardzo skutecznie umilały czas.

Po dojechaniu do Poronina przesiedliśmy się do autobusu, który odwiózł nas na miejsce czyli do schroniska na Głodówce. Przez chwilę byliśmy zmuszeni pomóc kierowcy wydostać zakopany pojazd, po czym rozeszliśmy się po przydzielonych pokojach. Po południu poszliśmy na obiad. Niedługo po obiedzie poszliśmy na wyjątkowo skomplikowaną grę, która polegała na rzucaniu się śniegiem. Wróciliśmy na kolacje a potem z Sulimą na kominek.

Wyw. Piotr Kołodziejski

Dzień 2 22.01.12

Drugiego dnia tego zimowiska odbyły się zwiady terenowe. Każdy zastęp dostał inne zadania. Jedni musieli przeprowadzić wywiad z ratownikiem TOPR i kupić leki, inni przeprowadzić wywiad z nauczycielem, a jeszcze inni porozmawiać z księdzem. W krótkim czasie w czasie uporaliśmy się z zadaniami i wróciliśmy do schroniska  gdzie czekały nas inne zadania. Po obiedzie zabraliśmy się za wymyślanie mini gier. Następnie były śpiewanki i owe gry. Najbardziej podobała się nam gra Moryca. Po wyśmienitej kolacji na której ogłoszono wielką grę integracyjną na krateczki z imionami była msza, i dzień zakończyliśmy kominkiem.

Wyw. Jan „JohnG” Grzybowski

Dzień 3 23.01.12

O godzinie 7:30 z łóżek zerwał nas okrzyk Piotrka Kołodziejskiego. Dziś pierwszy raz będzie pełnić funkcje oboźnego. Rozpoczęliśmy dzień od rozgrzewki. Już poprzedniego dnia Kajtek  poinformował nas o swojej wycieczce do apteki, dlatego po śniadaniu my, jako młoda kadra, mogliśmy się wykazać. Planowo miała się odbyć bitwa o ogień, ale w wyniku warunków atmosferycznych udaliśmy się na spacer przez zaspy. Wędrówkę zakończyliśmy wielką bitwą na śnieżki. Problem poległa na tym że sporo ludzi zmarzło, a część chciała zostać jeszcze dłużej. Maciek rozwiązał kłopot proponując grę w mafię w schronisku. W drugiej części dnia rozpoczęła się gra fabularna podczas której trzeba było znaleźć scenariusz Georga Lucasa do STAR WARS. Zadanie polegało na tym, że szliśmy po azymutach do punktu i kręciliśmy film z polecenia Georga Lucas’a. Była to pierwsza okazja do przebrania się w stroje obrzędowe. Dzień pożegnaliśmy filmem opowiadającym o postaciach książki „Kamienie na szaniec”. Mieliśmy okazje zadać parę pytań reżyserowi owego filmu. Projekcja opóźniła się nieco i spać poszliśmy o 22:15.

Wyw. Jakub „Szwagier” Romański

Dzień 4 24.01.12

Pooobudka! Głośny wrzask obudził wszystkich. Po kilku minutach znaleźliśmy się na 1 piętrze. Standardowo rozgrzewka, śniadanie i apel.  W planie przed obiadem była gra zastępu Szerszenie. Wcieliliśmy się w pingwiny które musiały uważać na niedźwiedzie które nas łapały. Każdy z nas musiał chodzić jak pingwin. Po dotarciu na sam dół góry jeden zastęp musiał zostać i umocnić bazę. Reszta została wysłana na górę po króla. Gdy wróciliśmy okazało się że zastęp Borsuki sprzymierzył się z niedźwiedziami. Po krótkiej walce Maciek i Paweł stwierdzili że uciekają, ale postanowiliśmy ich złapać i osądzić. Złapaliśmy ich w pół drogi i obrzuciliśmy śniegiem za dezercje. Potem był obiad przerwa.  Kajtek wpadł na pomysł śpiewanek, a potem była  kolacja. Dzień tradycyjnie zakończył się kominkiem.

Wyw. Jakub „Szwagier” Romański

Dzień 5 25.02.12

Środa. O godzinie 7:30 obudziła nas pobudka wykrzyczana przez Kubę Kuźmińskiego. Dzisiaj jedziemy do Zakopanego na grę terenową. Po rozgrzewce z samego rana i śniadaniu otrzymaliśmy prowiant i ustawiliśmy się przed ośrodkiem na zbiórce. Trochę się poplątaliśmy i zostaliśmy podzieleni na patrole w moim patrolu znaleźli się: Piotrek Kołodziejski, Rysio (Zuch), Stefan, Krystian, Paweł Lenarcik, Dawid i Ja. Każdy patrol otrzymał zadania, my mieliśmy narysować plan Krupówek, narysować Wielką Krokwie, dowiedzieć się kto jest głównym naczelnikiem TOPR i kto jest burmistrzem Zakopanego. Gdy wykonaliśmy wszystko musieliśmy zameldować się u dziewczyn. Dostaliśmy ok. 2.30h na zadanie drugie które polegało na wywiadzie z pracownikiem Parku Tatrzańskiego. Gdyby nie Stefan który miał mapę dużo czasu stracilibyśmy na szukanie tego punktu. Po uporaniu się ze wszystkim zrobiliśmy zakupy i udaliśmy się na zbiórkę. Po powrocie do schroniska była chwila wolnego, śpiewanki, kolacja, kominek i wszyscy zasnęli po męczącym dniu.

Wyw. Maciej Drużycki

Dzień 6 26.01.12

Wstaliśmy rześcy i wypoczęci, jak co ranka, by znów zabrać się za trudności dnia na nas czekające. Była piękna pogoda i z uśmiechem wybraliśmy się na poranną rozgrzewkę. Smaczne śniadanko, rutynowe czynności i wyruszyliśmy na pierwszą grę. Dzisiaj część z nas biegła na wywiadowcę co sprawiło że kilku musiało pożegnać się z ochraniaczami na śnieg. Gra odbywała się nie w innym miejscu niż zwykle, czyli na stromej polanie obok schroniska. Superman znalazł się w opałach i trzeba mu pomóc. Chodziliśmy w różne miejsca i zabijaliśmy strażników, a do tego odpowiadaliśmy na pytania z historii drużyny. W tym samym czasie nasi koledzy pokonywali inne trudności… Rano po śniadaniu musieliśmy zrobić sobie prowiant i zabrać herbatę na drogę co było dość trudne bez termosu. Na szczęście w Sulimie wszyscy się wspieramy bo jesteśmy jak bracia J. Od Szwagra dostałem termos, od Maćka Michalaka mentosy, od Kuby Kuźmińskiego trochę czekolady a od Piotrka Kołodziejskiego batona. Po chwili wyruszyliśmy ja i Bruno prując na samym czele mieliśmy niesamowity zapał. Po mimo długiej wędrówki nie czułem zmęczenia i nagle okazało się że jesteśmy na miejscu pod chatą na szlaku. Po czekaliśmy na wlekących się z tyłu i doszliśmy do wniosku że czas na postój. Jednak nikt nie był aż tak zmęczony żeby tu zostać i zacząć bieg. Stwierdziliśmy że idziemy dalej pogoda była wspaniała, szło się dobrze choć czasem śnieg robił się głębszy. W pewnej chwili znaleźliśmy się  w dolinie a dookoła nas roztaczały się wysoki góry, ten widok był niesamowity. Max nasz główny fotograf zajął się robieniem zdjęć kozicom a Daniel konsultował się z Dyzmą czy możemy iść dalej gdyż każdy chciał wejść do schroniska. Weszliśmy, przed nami roztaczał się wspaniały widok na dolinę pięciu stawów. W schronisku wypiliśmy co mieliśmy podzieliliśmy się w grupy 2 osobowe a przeszkodowi wyruszyli. Ja z Maxem wyruszyliśmy jako drudzy mieliśmy dobre tempo i szybko dogoniliśmy Kędziora i Grześka, nie chcieliśmy ich wyprzedzać. Potem rozpoczęła się długa droga z przeszkodami. O godzinie 21 zobaczyliśmy schronisko na Głodówce nie czułem zmęczenia (jeszcze) więc szybkim korkiem wbiegłem do środka wparowałem do pokoju Borsuków i znalazłem Szwagra nie zdążyłem mu powiedzieć jak było a już poszedłem na obiadokolacje z chłopakami. Gdy tylko usiadłem poczułem te wszystkie kilometry nawet nie byłem głodny. Przebrałem się w mundur i poszedłem kręcić film o Marku do Kajtka i Gierba. Natychmiast po tym zasnąłem…

Wyw. Jakub ”Szwagier” Romański i Wyw. Maciej Drużycki

Dzień 7 27.01.12

Piątek. Obudziło nas ostre słońce i gwizdek któremu wtórował okrzyk „pobudka”. Zwlekliśmy się łóżek i powędrowaliśmy na rozgrzewkę. Kolejnym punktem dnia było śniadanie wszystko jak zwykle dobre. Pierwszym zadanie dnia było wykonać totem zastępu. Każdy coś lepił i rzeźbił w śniegu. Po około 1 godzinie wszystkich przyciągnęła górka z śliskim zjazdem. Ja wraz z Michałem Glanzem postanowiliśmy wykonać hope aby było śmieszniej zjeżdżać na ”jabłuszkach”. Wykonaliśmy kilka zjazdów i przyszedł czas na kręceni filmu. Ruszyliśmy w góry i tam wykonaliśmy kilka scen, po powrocie jeszcze trochę pozjeżdżaliśmy i poszliśmy na obiad. Na LB i potem dostaliśmy czas na wymyślenie scenek na Kinder bal. Tego roku nie było konkretnej tematyki więc postanowiliśmy połączyć siły z zastępem Krogulców. Gdy nastał czas kolacji dalej pomysł nie był gotowy i nie mieliśmy nawet zarysu. Ja i Szwagier nie mieliśmy za dużo czasu bo jako prowadzący razem z Danielem, Dyzmą, Pawłem i Waldochem dmuchaliśmy balony i ogarnialiśmy piosenki. Dzięki  Krogulcom skecz został wymyślony ale ekipa Alberta miała taki sam więc na poczekaniu stworzyliśmy coś nowego. Zwycięzcą został zastęp Krety ze swoją piosenką o kiełbasie. Potem wszyscy poszli spać.

Wyw. Maciej Drużycki

Dzień  8 27.01.12

Kolejny raz zostaliśmy obudzeni głośnym okrzykiem oboźnego. Wiedzieliśmy że zbliża się dzień wyjazdu. Po krótkiej zbiórce,  rozgrzewce zeszliśmy zeszliśmy na śniadanie. Dostaliśmy czas na pakowanie. Nadszedł czas apelu i wszyscy zebraliśmy się w na placu. Po apelu przyjechał po nas autokar który zabrał nas na dworzec. Weszliśmy do pociągu zajeliśmy miejsca i ustawiliśmy plecaki, zaczęła się droga do domu. Trasa między Zakopanem a Krakowem trwała 4 godziny a z Krakowa po długim postoju ruszyliśmy do Warszawy. Na miejscu zebraliśmy się w kręgu zaśpiewaliśmy ”bratnie słowo” i każdy rozszedł się we własną stronę.