Tradycyjnie, jak zwykle, jak co roku, tak w tym, jak i w zeszłym stuleciu, nieodmiennie, wiernie i niezmiennie – w kwietniu spotykamy się na imprezie urodzinowej Lesława Kuczyńskiego.

W tym roku słynne urodziny obchodzone były 6 kwietnia (święto ruchome, kto by pomyślał) na Białej, koło Leszna. Z Drużyny stawili się: Piotr Drzazga, Kuba Kurek, Artur Piątek, Michał Lewandowski, Michał Czernikiewicz, Damian Stefański, Alek Kućma i Patryk Sidorek (I Pluton), Krzysztof Pasternak, Marcin Weiss, Paweł Huras, Maurycy Kieńdziński, Boguś Macioch, Piotrek Słupski, Jaś Czernikiewicz, Piotrek Piątkowski, Kuba Stepniak (II Pluton) oraz Michał Rodzoś i Ignacy Sawicki (III Pluton).

Dla Drużyny obchody urodzin Lesława (szesnastych, oczywiście...) zaczęły się o godzinie 9.10, bowiem o tej godzinie zebraliśmy się wszyscy pod pomnikiem Gabriela Narutowicza na Ochocie, by PKS-em o godzinie 9.45 z Dworca Zachodniego dojechać do Kampinosu. Stamtąd podreptaliśmy sobie niebieskim szlakiem, który może niezbyt prosto, ale w sumie doprowadził nas na Białą. Kiedy już dotarliśmy na miejsce, tych którzy byli wcześniej na urodzinach Lesia, ogarnęło zdziwienie-frekwencja była wyjątkowo niska, co najprawdopodobniej spowodowane było pogodą, bowiem rano była ona wyjątkowo zafajdana, a po południu, mimo słońca, byliśmy systematycznie obrzucani drobnym gradem, a nasze doznania potęgował wyjątkowo silny wiatr.

Po rozgrzewającej herbatce (prawie) wszyscy harcerze zajęci byli kopaniem piłki. Jednym z lepszych sposobów na ogrzanie się oraz zaspokojenie tak trywialnej potrzeby jaką z pewnością jest jedzenie, było „wsunięcie" gorącej kiełbaski z chlebusiem (tak, tak, z chlebusiem, a jakże…). Po emocjonującym meczu na najwyższym światowo-podwórkowym poziomie towarzystwo zebrało się w stodole, gdzie mieściło się Główne Centrum Imprezy, by uraczyć podniebienia pysznym tortem urodzinowym. Lesław, jako szanujący się jubilat, musiał swoje w powietrzu „wylatać", więc co więksi i silniejsi goście zafundowali mu 16 lotów ćwiczebnych na niskim pułapie (lądowanie przy dużej dozie dobrej woli można było nazwać miękkim…). Potem, goście zaczęli już powoli rozjeżdżać się do domów, kilku Zawiszaków pomogło przetransportować objedzonych harcerzy do Leszna na przystanek linii 719, którą wróciliśmy do Warszawy. Następnie na Osiedlu Górczewska wsiedliśmy w autobus linii 501, który był tak miły, że zawiózł nas na plac Zawiszy (nie tego, niestety…) skąd rozeszliśmy się do domów.

ćw. Krzysztof Pasternak