26-27 października 2024 r.

Biwak rozpoczął się o godzinie 9:30 zbiórką pod kamieniem drużyny. Następnie ruszyliśmy komunikacją miejską, wysiedliśmy na przystanku Kijowska i ruszyliśmy grupą na dworzec kolejowy. Jechaliśmy 2 pociągami z przesiadką w miejscowości Tłuszcz do Rybienka koło Wyszkowa. Na miejsce dotarliśmy ok godziny 12.00, zostawiliśmy plecaki i od razu rozpoczęła się gra terenowa. Na grze terenowej było 6 punktów. Nasz zastęp zrobił 4. Na koniec ruszyliśmy do punktu, gdzie zrobiliśmy ogniska i ugotowaliśmy jedzenie. Później około. godziny 16.00 wyruszyliśmy na pole, gdzie rozpoczęła się gra ekonomiczna (giełda). Po grze ekonomicznej wróciliśmy do szkoły, w której nocowaliśmy, gdzie kadra zebrała kartki z wynikami obydwu gier, a my poszliśmy się rozebrać i przygotować kolację. Po kolacji założyliśmy mundury i rozpoczął się kominek. Na kominku śpiewaliśmy piosenki, a na gitarze grał drużynowy i opowiadał gawędę o podporuczniku "Jaskółce" który w maju 1943 roku został zakatowany przez Niemców. Niemcy na środku mostu zatrzymali pociąg, aby zrewidować pasażerów. Przewożąca w walizce nielegalną prasę młoda Janina Siekówna spanikowała. Stanisław Wróbel zabrał jej pakunek i wyrzucił z pociągu do rzeki. Nie uszło to uwadze Niemców. Nakazali wyłowienie bagażu rybakowi, który łowił z brzegu. Chcąc chronić kurierkę, która miała przy sobie jeszcze jeden niebezpieczny pakunek, "Jaskółka" wziął na siebie winę. Za przewożenie podziemnej prasy. Niemcy aresztowali go. 

Następnie położyliśmy się spać na szkolnej siłowni. W nocy zastępowi zostali wezwani na nocną grę terenową o czym nam później opowiedzieli. Następnego dnia obudziliśmy się o godz. 8.00, kiedy kadra jeszcze spała. Około godziny 9.00 przyszedł przyboczny Marcin Mądrzak i zapowiedział pyszne śniadanko, które oczywiście musieliśmy sami sobie przygotować. Po śniadanku spakowaliśmy plecaki i wynieśliśmy je na parking i rozpoczął się apel. Na apelu przyznane zostały nam nasze pierwsze sprawności, ale co najważniejsze to został powołany nasz zastęp “Gacki” i zastęp “Łosie”. Dodatkowo przyboczny Franek Wieteska ps. “JJ”, otrzymał swój upragniony zielony sznur. Następnie całą drużyną wyruszyliśmy z plecakami na Mszę Świętą do miejscowego kościoła. Po mszy udaliśmy się na peron i wróciliśmy do Warszawy. Około godziny 15.00 byliśmy znów pod kamieniem drużyny. To był mój pierwszy biwak harcerski i bardzo mi się podobało.

szer. Wojciech Dzierzbicki