Relacja z zimowiska w Łagowie Lubuskim w 2003 roku.

Zimowisko 16 WDH odbyło się w dniach 26 stycznia – 1 lutego 2003 roku w Łagowie Lubuskim, blisko granicy niemieckiej. Uczestniczyło w nim 33 harcerzy, 1 zuch, 3 harcerki, 1 instruktorka i 3 instruktorów, w sumie – 41 osób! Zakwaterowanie i wyżywienie zapewnił ośrodek wypoczynkowy „Zameczek" w Łagowie. Na zimowisku mieliśmy do dyspozycji autokar, którym odbyliśmy kilka wycieczek po okolicy (bunkry Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego, Międzyrzecz, Świebodzin) oraz całodniową wyprawę do Berlina. Nie zanotowano żadnych wypadków ani większych problemów zdrowotnych, poza standardowymi przeziębieniami. 

Drużyna pojechała na zimowisko w następującym składzie: 

1. kadra
komendant – phm. Lesław Kuczyński HR
z-ca komendanta ds. programowych – hm. Marek Gajdziński HR
z-ca komendanta ds. porządkowych, oboźny zimowiska – pwd. Lech Najbauer HR
kwatermistrz – wyw. Marcin Gugała
(kwatermistrzem korespondencyjnym był pwd. Andrzej Karwan HO, który ze względów osobistych nie mógł uczestniczyć w zimowisku)
komendantka zimowiska harcerek – pwd. Aleksandra Fink-Finowicka wędr.

2. Pierwszy Pluton
oboźny plutonu – wyw. Piootr Drzazga,
z-ca oboźnego plutonu – wyw. Marek Marczak
skład: ogółem 9 harcerzy

3. Drugi Pluton
oboźny plutonu – wyw. Krzysztof Pasternak
zastępowi:
wyw. Marcin Weiss (zastęp „Łosie"); skład: 4 harcerzy
wyw. Daniel Karkowski (zastęp „Bociany"); skład: 5 harcerzy i 1 zuch
wyw. Paweł Huras (zastęp „Bobry"); skład: 5 harcerzy

4. Trzeci Pluton
oboźny plutonu – wyw. Mikołaj Nowakowski
skład: ogółem 8 harcerzy

5. harcerki
skład: 3 harcerki (plus komendantka zimowiska harcerek).

Nie był to oczywiście pełen skład Drużyny. Szacujemy, że co najmniej 20% - 25% harcerzy Szesnastki pozostało w domach lub wyjechało na inne obozy zimowe. 

Zimowisko rozpoczęliśmy od zbiórki wyjazdowej na parkingu pod Halą Kopińską, w niedzielę, 26 stycznia o godz. 8:30. Około 9:00 wsiedliśmy do autokaru i ruszyliśmy do Łagowa. Wiosenna pogoda sprzyjała miłej podróżny. Zatrzymaliśmy się na dłuższy popas w Poznaniu, gdzie zwiedziliśmy Muzeum Wojska w Cytadeli (Fort Winiary). W trakcie jazdy wykorzystaliśmy sprzęt video zainstalowany w autokarze (obejrzeliśmy film „Shrek" oraz dokument o zakończeniu II wojny światowej – to pod kątem planowanej wycieczki do Berlina). 

 

Zbiórka wyjazdowa

 

Przed muzeum wojska w Poznaniu

Około 16:30 dojechaliśmy do Łagowa. Zjedliśmy obiado-kolację przygotowaną w ośrodku i po zakwaterowaniu udaliśmy się do pobliskiej kaplicy, gdzie ksiądz specjalnie dla nas odprawił mszę święta inaugurującą zimowisko (do mszy służył jeden z harcerzy Trzeciego Plutonu, Michał Kopczyński). Po mszy odbyliśmy dwie krótkie gry w okolicach zamku joannitów (na rozgrzewkę).  

 

Msza Święta odprawiona specjalnie dla Drużyny

 

Można było sobie nawet posiedzieć

Kolejny dzień (poniedziałek) rozpoczął się od zwiadów terenowych poszczególnych plutonów. W ramach wykonywanych zwiadów chłopcy mieli za zadanie zorientować się nie tylko w topografii i historii Łagowa, ale także odszukać ewentualne pola służby, jaką mogliby wykonać w ramach tzw. Dnia Plutonu, planowanego na środę. Po zakończeniu zwiadów terenowych plutony zwiedziły zamek joannitów, z którego tak naprawdę do zwiedzania pozostała tylko wieża (sam zamek zajęty jest przez hotel i restaurację). Nie mogliśmy podziwiać pięknej panoramy Łagowa i okolicznych lasów ze względu na mgłę i opady deszczu. 

Apel poranny

Po powrocie ze zwiadów odbyła się gra terenowa przygotowana przez kadrę (trzy wzgórza wokół leśnego jeziorka stanowiły bazy dla trzech plutonów, każdy walczył z każdym o proporzec), którą ostatecznie wygrał Pierwszy Pluton. Po zapadnięciu zmroku wyszliśmy na drugą tego dnia grę, tym razem nocną, przygotowaną przez Trzeci Pluton (przekradanie się w ciemnościach). Padał deszcz, więc wszyscy byli przemoczeni i zziębnięci. Dzień zakończyliśmy kominkiem. 

Gra terenowa - 2 Pluton rusza do akcji

We wtorek rano wyruszyliśmy na wycieczkę do Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego. Autokarem dojechaliśmy w okolice Boryszyna, gdzie znajduje się zejście do podziemi. Na grząskiej polnej drodze autokar zakopał się po ośki. Próbowaliśmy go wypchnąć, ale nie było to łatwe. Lepiej poszło nam z maluchem, którym podróżował przewodnik po bunkrach, przy okazji kilku chłopców skorzystało w leczniczych właściwości kąpieli błotnych. Ostatecznie do bunkrów doszliśmy piechotą. 

Na zabłoconej polnej drodze

Lesław Kuczyński i Marcin Gugała zostali z kierowcą autokaru i sprowadziwszy pomoc (ciągnik) pomogli w wyciągnięciu pojazdu z błota (wracając z bunkrów widzieliśmy dróżkę zrytą tak, jakby przeszło po niej stado czołgów, koleiny miały po 50 cm głębokości!). Tymczasem nasza wycieczka pod opieką przewodnika zeszła w podziemia niemieckich umocnień. Po pokonaniu kilku pięter betonowej klatki schodowej znaleźliśmy się w labiryncie korytarzy. Świecąc latarkami oglądaliśmy podziemne dworce kolejowe, resztki urządzeń sanitarnych i innych. Przeprowadziliśmy również krótką grę na pętli oznaczonej przez przewodnika. Obejrzeliśmy miejsce, w którym kilka lat temu doszło do tragicznego wypadku (zginęła harcerka, która spadła z rusztowania klatki schodowej). Po krótkim odpoczynku na powierzchni przy jednym z rumowisk tzw. panzer-werków, wróciliśmy pod ziemię, aby zakończyć naszą wycieczkę. Trwała ona ponad 2 godziny i spowodowała wyczerpanie baterii w kilku latarkach. Na powierzchni dowiedzieliśmy się o szczęśliwie zakończonej akcji wyciągania z błota naszego autokaru, w związku z czym pojechaliśmy nim do Międzyrzecza. 

 

W podziemnych korytarzach MRU

 

Łyk świeżego powietrza na ruinach panzer-werku 

Na zamku miała odbyć się gra przygotowana przez Pierwszy Pluton; niestety, z powody awarii prądu nie mogliśmy dostać się do obiektu. Po powrocie do Łagowa, z uwagi na ogólne przemoczenie ubrań i butów, zorganizowaliśmy bieg przygotowawczy na stopień młodzika (tzw. „Formuła I") w budynku, w którym byliśmy zakwaterowani. Wieczorem odbyliśmy kominek, na którym uczciliśmy pamięć hm. Aleksandra Kamińskiego „Kamyka" w setną rocznicę urodzin i rozpoczęliśmy gawędę o Prawie i Przyrzeczeniu. Po ciszy nocnej odbyła się rada poświęcona głównie planom Dnia Plutonu. W nocy spadł śnieg. 

Zbiórka 2 Plutonu

 Środa była właśnie Dniem Plutonu (i wizytacji z kuratorium i sanepidu). Każdy z Plutonów działał niczym samodzielne zimowisko i poza porami posiłków realizował własną ramówkę (według planów zatwierdzonych dzień wcześniej). I tak Pierwszy Pluton odbył wycieczkę do Świebodzina, Pluton Drugi wykonał zadanie w ramach służby (posprzątanie domu katechetycznego) oraz wycieczkę z Poźrzadła do Łagowa, a Pluton Trzeci po służbie (wyczyszczenie tablicy upamiętniającej Gerharda Domagka, niemieckiego noblistę urodzonego w Łagowie) udał się wraz z Plutonem Drugim na wycieczkę. 

 

2 Pluton urządza dom katechetyczny

 

3 Pluton przed oczyszczoną tablicą

Po południu plutony kontynuowały swoje zajęcia. Pluton Pierwszy nie zrealizował niestety zaplanowanej służby (ze względów obiektywnych). W tym czasie kadra zimowiska kończyła przygotowania do wyprawy na Berlin oraz ustawiła na Sokolich Wzgórzach (najstarsze ślady osadnictwa w Łagowie i cmentarz niemiecki) bieg weryfikujący umiejętności zdobyte w biegu szkoleniowym Formuły I. Wieczorem odbył się wspólny kominek plutonów, a po ciszy nocnej rada omawiająca przebieg Dnia Plutonu. W nocy przyjechali na zimowisko Zawiszacy, Robert Borzęcki i Wojciech Talacha. 

W czwartek wstaliśmy wcześniej, niż zwykle. Już o 7:00 załadowaliśmy się do autokaru i wyruszyliśmy zdobywać Berlin. Dołączył do nas przewodnik z Zielonej Góry, ale w ośrodku pozostało kilku chłopców i dwie harcerki pod opieką komendanta – Lesława Kuczyńskiego. Na granicę dotarliśmy około 8:30 i po godzinie oczekiwania wjechaliśmy do Niemiec. Przejeżdżając przez Berlin oglądaliśmy pozostałości po słynnym murze, obecnie stanowiące tło dla przeróżnych malunków, graffiti itp. Wysiedliśmy na Alexander Platz, skąd przemaszerowaliśmy do katedry pw. Św. Jadwigi. Był to pierwszy kościół katolicki zbudowany w Berlinie po reformacji; konsekrował go biskup Ignacy Krasicki. Spod kościoła plutony rozeszły się po mieście w celu wykonania zadań. Każdy pluton miał odnaleźć kilka charakterystycznych obiektów w Berlinie (katedra hugenocka tzw. „francuska" i katedra niemiecka, Brama Brandenburska, Reichstag, ambasada polska i hotel „Adlon", w którym chłopcy mieli dowiedzieć się o ceny noclegów). Początkowo mieli poruszać się bez map, mając koniec języka (niemieckiego lub angielskiego) za przewodnika, ale w katedrze otrzymali darmowe plany Berlina od miejscowej przewodniczki, więc zadanie mieli ułatwione. Odwiedzenie wszystkich miejsc zajęło im półtorej godziny. Zbiórkę wyznaczono pod Bramą Brandenburską, gdzie w ciągu minuty rozebraliśmy się do mundurów i pstryknęliśmy kilka pamiątkowych zdjęć budząc sensację wśród niemieckich kierowców i japońskich turystów. 

Przed Bramą Brandenburską

Spod Bramy przeszliśmy aleją Unter den Linden do Placu Gwiazdy, na którym wznosi się kolumna zwycięstwa, a stamtąd parkiem Tiergarten i Zoo pod ogród zoologiczny. Planowaliśmy zwiedzenie akwarium, lecz cena biletów odstraszyła nas skutecznie. Z tych samych względów nie udało się również zorganizować gry miejskiej w metrze berlińskim. W związku z czym w Europa Centrum ogłoszono czas wolny. Około 16:30 wsiedliśmy do autokaru czekającego na nas pod dworcem Zoo i wyruszyliśmy w drogę powrotną. Jeszcze tylko krótki przystanek w Charlottenburgu - i do Polski! Berlin sprawiał wrażenie bardzo rozległego miasta, w którym nie ma specjalnie silnego natężenia ruchu, korków jakie widzimy na co dzień w Warszawie itp., a przez to wydawał się trochę nudny. 

 

Zwiedzanie Berlina

 

Przed Pałacem Charlottenburg

 Wycieczka jednak stanowiła dla wszystkich miłe przeżycie i mimo padającego niemal bez przerwy deszczu ze śniegiem była udana. Po powrocie z Berlina nie pozostało nam nic innego jak udać się na spoczynek. Tradycyjnie rada obradowała do późna. 

Apel poranny w zimowej scenerii

Piątek był ostatnim pełnym dniem obozowym. Program był bardzo napięty. Przed obiadem odbył się bieg terenowy przygotowujący do biegu na młodzika (rozbudowana wersja Formuły I) po Sokolich Wzgórzach. Było sporo śniegu i dość duży mróz, wszyscy więc potężnie przemarzli. Wyniki biegu okazały się zadowalające. W ogólnej punktacji najlepsi okazali się harcerze z Plutonu Pierwszego. Pożegnaliśmy ich plutonowego, Piotra Drzazgę, którego rodzice wcześniej odebrali z zimowiska (jego obowiązki przejął zastępca, Marek Marczak). Po obiedzie odbyły się zajęcia sportowe poświecone rozgrywkom w nową grę, wymyślona przez tych chłopców, którzy poprzedniego dnia nie pojechali do Berlina. Nazwali ją „futbolem syberyjskim". Zasady są dość proste i wymagają boiska, dwóch bramek i śniegu. Czterech zawodników z każdej drużyny stoi na swoich połowach boiska. Punkt zdobywa ta drużyna, której zawodnik, unikając trafienia kulką śniegową, wbiegnie do bramki przeciwnika i jednocześnie nie pozwoli zawodnikom przeciwnika na to samo. Obrońcy mogą rzucać kulkami tylko z 3 – 4-rometrowej szerokości pasa ciągnącego się wzdłuż linii środkowej boiska. Jest to tzw. „strefa miąchu". Rzut wykonany spoza niej jest nieważny. Wygrywa drużyna, która w czasie regulaminowym (np. dwie połowy po 5 minut) zdobędzie więcej punktów. Gra była bardzo zażarta. Znów zwycięstwo odniósł Pluton Pierwszy, który na czas zawodów przybrał nazwę „Latające Krety".

Rozgrywki pucharowe w futbolu syberyjskim

Po zakończeniu zawodów odbyła się gra miejska w Łagowie, którą zorganizował Pluton Drugi. Bardzo ciekawa formuła i dobrze dobrana trasa umożliwiła niezłą zabawę, choć wszystko trwało zbyt długo. Na kominku podsumowano zimowisko i dokończono gawędę o Prawie i Przyrzeczeniu. Następnie odbyła się gra nocna z wykorzystaniem elementów terenoznawstwa. Chłopcy poszli spać około północy, a rada trwała do 2:30. 

W sobotę wstaliśmy później. Na końcowym apelu podsumowano zimowisko (w punktacji czystości i porządku zwyciężyły ex equo Pierwszy Pluton i zastęp „Łosie" z Drugiego Plutonu). Po sprzątnięciu pokoi, załatwieniu formalności i krótkim pożegnaniu z terenem (głównie ze sklepem spożywczym) wsiedliśmy do autokaru i około 11:30 odjechaliśmy z Łagowa. 

 

Ostatni wymarsz do Łagowa

 

1 Pluton przed bramą polską

W Poznaniu zjedliśmy obiad i niemal punktualnie o 19:00 wysiedliśmy na parkingu pod Halą Kopińską, skąd tydzień wcześniej wyruszyliśmy na zimowisko. Jeszcze tylko zbiórka w kręgu, rozdanie plakietek przygotowanych przez Andrzeja Karwana i zimowisko zostało zakończone. 

Dwie rzeczy będą chyba szczególnie wspominane przez chłopców. Pierwszą z nich jest zimna stołówka. Przez kilka dni popsute było ogrzewanie, w związku z czym posiłki jedliśmy ciepło ubrani, a masło nie chciało się rozsmarowywać na chlebie. Na szczęście od czwartku kaloryfery zaczęły grzać jak należy. Drugą z kolei była muzyczny motyw, który towarzyszył każdej wolnej chwili i każdemu wyjazdowi autokarem: Mikołaj i Krzysiek w ramach próby na stopień ćwika musieli nauczyć się gry jakiejś harcerskiej piosenki na nieznanym sobie instrumencie. Obaj wybrali harmonijkę ustną i piosenkę pt. „Wędrówka", więc przerywana i lekko zafałszowana melodia była bardzo często słyszana. W ogóle zimowisko było dość nieźle rozśpiewane, jak na zupełnie nowe składy plutonów. 

Ogólnie należy uznać, że zimowisko było bardzo udane, zrealizowano niemal w 100% założenia i plan zimowiska. A przede wszystkim dało możliwość zorientowania się jak silne jest zaangażowanie chłopców w Drużynę i czy możemy liczyć na ich prace w strukturach Szesnastki w przyszłości (brak zastępowych). Sądzę, że efekt zimowiska będzie dobry, a jego niewątpliwa sława spowoduje, że na obóz letni pojedzie co najmniej 50 harcerzy! 

tekst: pwd. Lech Najbauer HR - oboźny zimowiska
zdjęcia: hm. Marek Gajdziński HR